Na świeczniku stawia się dziś ojców „integracji europejskiej”, przede wszystkim Roberta Schumana, karmiąc nas przekonaniem, że impulsem dla powstania UE była aktywność katolickich mężów stanu. Samo to miałoby świadczyć o autentycznie chrześcijańskim charakterze integracji – przynajmniej w jej zarysie…
Przywódcami państw europejskich, które rozpoczynały proces integracji na początku lat pięćdziesiątych XX wieku, byli politycy chadeccy, a więc chrześcijanscy (katoliccy) demokraci.
(…)
Ci politycy, owszem, byli katolikami, ale byli też chadekami, a chadecja to taka myśl, która w zasadzie stanowi odejście od katolickiej formy politycznej. Jest ona próbą zaadaptowania katolików do rzeczywistości porewolucyjnej, próbą skłonienia ich do akceptacji tego rewolucyjnego reżimu. Więc już sam fakt, że mamy do czynienia z chadekami, nakazuje patrzeć na tezę o katolickich korzeniach UE mocno podejrzliwie.